Klub, do którego nigdy nie chciałem dołączyć — jak odnajduję spokój poprzez żal po stracie

Ta historia szczegółowo opisuje doświadczenia pisarki związane z utratą ciąży i tym, co nastąpiło. W mindbodygreen staramy się bardzo świadomie mówić o tych trudnych sytuacjach i staramy się używać języka, który lepiej wczuwa się w szerokie spektrum doświadczeń związanych z utratą ciąży. Aby dowiedzieć się więcej o tym, jak kształtujemy tę dyskusję — i dlaczego to robimy — przeczytaj więcej o naszym inicjatywa utraty ciąży .

Kiedy po raz pierwszy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, spodziewałam się podekscytowania, podziwu i odrobiny paniki. Czułem wszystkie te rzeczy. Ale nie zdawałem sobie sprawy, że to będzie jak inicjacja :zaproszenie do tajnego klubu macierzyństwa, do którego zawsze chciałam dołączyć. Niemal natychmiast ujawnił się nowy świat informacji:trzeba było pobrać aplikacje ciążowe, suplementy, które można było zagłębić, kremy na brzuch do kupienia i ograniczone listy żywności do zapamiętania. Moje wyszukiwania w Google szybko zapełniły się pamięcią podręczną i wkrótce moje kanały były pełne blogerek, które udzielały porad, jak radzić sobie z nudnościami w pierwszym trymestrze i filmów o tym, jak owijać noworodka.

W tych wczesnych dniach powinieneś opanować swoje podniecenie. Nosisz w sobie tajemnicę zmieniającą życie – w połączeniu z intensywnymi objawami fizycznymi – ale nie powinieneś nikomu o tym mówić. Szczycę się tym, że jestem otwartą księgą i zakładałem, że będę walczył z tym społecznym pozorem. Co zaskakujące, nie zrobiłem tego. Te wczesne dni wydawały się święte i trzymałam nasze wiadomości blisko siebie:tajemnicę, wiedząc, że dzieliliśmy się tylko z moim partnerem.

Dokładnie w siódmym tygodniu zacząłem skurcze i krwawienie. Google próbował mnie przekonać, że to, czego doświadczam, może być normalne, ale intuicja podpowiadała mi inaczej. Oscylowałam między żałobą a trzymaniem się mocno, szukając rzeczy takich jak Co mam zrobić, jeśli mam poronienie? orazCzy krwawienie podczas ciąży jest normalne?

Pomiędzy gorączkowymi wyszukiwaniami WebMD moje aplikacje ciążowe podały mi powiadomienie, że moje dziecko jest teraz wielkości borówki.

Rozmowa, która zmieniła wszystko i słowo, które nigdy nie zostało wypowiedziane.

Nie pamiętam, co lekarz powiedział następnego dnia na USG przezpochwowym. Coś o tym, że jest tylko woreczkiem, bez embrionu. Coś o tym, jak mierzyłem dopiero po czterech tygodniach. Pamiętam, że nigdy nie użyła terminu „poronienie”. W nadchodzących dniach dowiem się, jak przerażające jest to słowo dla większości ludzi. Ja też bym się przed tym unikał. Jakby unikanie słowa lub frazy mogło w jakiś sposób uchronić mnie przed jego bolesną trwałością.


Certyfikacja trenera zdrowia

Najlepszy w swojej klasie, certyfikowany przez zarząd program nauczania oparty na holistycznym podejściu do leczenia.


Moja ciąża się skończyła, ale moja skrytka jeszcze o tym nie wiedziała. Ubrania ciążowe nadal wypełniały moją paszę. Mój olejek na rozstępy dotarł pocztą. Usunąłem aplikacje dla dzieci, zmieniłem ustawienia w moim monitorze miesiączki na „już nie w ciąży”. Gdzieś pośród moich poszukiwań odzyskiwania poronienia Dowiedziałem się o „tęczowych dzieciach”. Tęczowe dziecko jest tym, co niektórzy ludzie, którzy doświadczyli straty, nazywają swoim zdrowym dzieckiem, kiedy w końcu pocznie.

I chociaż przyszło mi do głowy, że to słownictwo prawdopodobnie zapewniało wielu kobietom pocieszenie — przysłowiowa tęcza po drugiej stronie burzy — dla mnie ten termin przypominał mi tylko o tym, co straciłam. Nie chciałem tęczowego dziecka. Po prostu chciałem mieć dziecko . Ta etykieta oznaczała, że ​​jestem teraz częścią innej klub — taki, do którego nigdy nie chciałem dołączyć.

Wziąłem dwa tygodnie wolnego od pracy po mojej stracie – przywilej, który nie jest dla mnie stracony. Pracuję w firmie, która oferuje „politykę urlopu poronnego” i miałam menedżera, który faktycznie zachęcił mnie do jej wzięcia. W tym czasie zadzwoniłem po radę do bliskiego przyjaciela. Jej słowa utkwiły we mnie:Nie chowaj tego . Powiedziała, że ​​kobiety, które znała, a które wybrały po prostu bycie żołnierzem, to te, które lata później wciąż nawiedzały jej doświadczenia. Jej rada wydawała się przepustką. Płakałem przez trzy dni z rzędu. Obsadziłem Dopingować . Nie robiłam absolutnie nic poza siedzeniem z bólem – nie transmutowaniem go. Teraz widzę, że danie sobie tego czasu i przestrzeni było integralną częścią mojej żałoby, mojego przetwarzania i ostatecznie mojego uzdrowienia.

Przez smutek przyszedł pokój i wezwanie do wspólnoty.

Gdy wynurzyłem się z kokonu żalu, zauważyłem, że moim pierwszym odruchem było zatrzymanie mojej historii dla siebie, tak jak to zrobiłem we wczesnej ciąży. To była niewypowiedziana norma kulturowa:Kontynuuj i nie mów o tym (a jeśli już, używaj ściszonego głosu).

Ale oto rzecz w utrzymywaniu czegoś w tajemnicy:to wymazuje to. A to po prostu nie było dla mnie w porządku. Przekroczyłam próg macierzyństwa – zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie – i chociaż zostałam rykoszetowana z powrotem do mojego ciała sprzed ciąży, poczułam się trwale zmieniona. Mówiąc o moim doświadczeniu, moja strata nie tylko pomogła powoli zmienić ten kodeks tajemnicy, ale pozwoliła mi uhonorować moją ciążę i postrzegać ją jako coś pięknego.

I jakie to było piękne doświadczenie. Widziałem na własne oczy fizyczne zmiany, jakim przechodziło moje ciało, emocjonalne przywiązanie, które zacząłem odczuwać, i zdolność miłości, do której mogłem uzyskać dostęp do czegoś, co nawet się nie zmaterializowało. Wkroczyłem do labiryntu macierzyństwa, podniosłem zasłonę i chociaż żal i ból były dotkliwe, zdobyta mądrość była niezwykła. Moje członkostwo w tym klubie może być wstrzymane, ale teraz, kiedy zostało przyznane, nigdy nie może zostać odwołane.