Rok bez opieki nad dziećmi:Rodzice mówią nam, jak przeżywają (Spoiler:Wyślij pomoc!)

Ashley Howard z White Plains w stanie Nowy Jork ma troje dzieci w wieku 2, 3 i 6 lat. Pracuje w dziale zarządzania kontem w firmie technologicznej. Przed COVID jej opieka nad dzieckiem była pokrywana przez żłobek, obozy i nianię. Ale już? „To codzienna żonglerka bez konsekwencji, ponieważ każda szkoła często, bez uprzedzenia, zmienia, czy jest osobiście”. Czasami szkoła zamyka naukę osobistą na okres dwóch tygodni.

Howard mówi, że to okropne dla wszystkich stron. Nie może zapewnić dzieciom stałego harmonogramu z powodu częstych zakłóceń w szkole. A gdy w domu jest trójka dzieci, jej wydajność zawodowa również spada. „Uczenie się na odległość uniemożliwia skupienie się na pracy i zarządzanie wymaganiami zawodowymi”. Planujesz wolne? Zapomnij o tym. Zużyła już większość swojego WOM.

Co by pomogło? Jedno słowo:spójność.

Jeśli jesteś rodzicem, może to brzmieć znajomo. Przez ostatni rok (tak, minął już cały rok), rodzice mieszali się i improwizowali, ponieważ tak wiele miejsc pracy staje się oddalonych od domu, szkoły blisko zajęć osobistych i możliwości opieki nad dziećmi maleją. Dla większości z nas była to zmiana sejsmiczna. Jak sobie radzimy? Poszliśmy za wymuszonymi uśmiechami i „w porządku, wszystko w porządku!” i poprosiliśmy rodziców, aby powiedzieli nam, jak leci. Naprawdę. Jak sobie radzisz i jakie żniwo wpłynęło to na ciebie, twoje dzieci i twoje relacje?

Przywróć elastyczność:Pomogłaby samotna, stała opieka nad dzieckiem

Ariel Beechum również przydałby się trochę spójności w postaci regularnej opieki nad dziećmi. Ale co więcej, potrzebuje większej elastyczności. Swojego 5-letniego syna wychowuje głównie sama w White Plains w stanie Nowy Jork. Jako pracownik socjalny szpitala, mogła przenieść swoją pracę do placówki położonej bliżej domu. Tymczasem lokalne szkoły prowadzą naukę hybrydową:naukę w klasie w mniejszych grupach kilka dni w tygodniu i naukę zdalną w domu przez resztę tygodnia. Kiedy jej syn nie chodzi do osobistego przedszkola, różni członkowie rodziny doraźnie pomagają w opiece nad dzieckiem.

Beechum rozstała się z ojcem jej syna w październiku 2020 r. Mówi, że presja na zrównoważenie zdalnego uczenia się i rodzicielstwa podczas pracy w domu spowodowała napięcie, które doprowadziło do ich separacji. „Od czasu naszej separacji trudno było znaleźć opiekę nad dzieckiem dla naszego syna” – wyjaśnia. Jest dostępny w lokalnym YWCA, ale logistyka transportowa z czasów COVID stawia go poza zasięgiem.

Jej syn jest za każdym razem ograniczony do tej samej trasy autobusu szkolnego, z tą samą grupą dzieci, aby zmniejszyć ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa. Nie wolno mu jechać po szkole innym autobusem do opieki nad dziećmi lub do domu ojca, ponieważ oznaczałoby to kontakt z inną grupą dzieci niż te, które zwykle znajduje się w jego sąsiednim autobusie. I tak Beechum polega na innym członku rodziny, który będzie pomagał na co dzień. Pokochałaby jedno, stałe rozwiązanie do opieki nad dzieckiem na odległe dni i po szkole. Ale pomogłaby również większa elastyczność w przypadku autobusów szkolnych.

Wyślij pomoc:„Jestem zbyt wyczerpany dla rodzica”

Tiffany Geard jest niezależną fotografką i pracowała w całym Nowym Jorku, kiedy wybuchła pandemia. Jako matka 3,5-letniego syna pracuje teraz bliżej domu na północ od miasta, w Hastings-on-Hudson, robiąc głównie produkty, zdalne sesje i portrety społecznie oddalone. Kiedyś polegała na przedszkolach i opiekunkach do opieki nad dziećmi, ale teraz nie ma żadnego. „Teraz uczymy się w domu”, mówi.

I jest wyczerpana. „Jestem zbyt wyczerpany, aby być rodzicami, by cieszyć się czasem razem z ośrodkami… wyczerpany”. Martwi się o pieniądze, życie i śmierć oraz o to, że jest w stanie „zachować wielki uśmiech dla mojego dziecka”. Właściwie dwie rzeczy, których naprawdę mogłaby teraz użyć, to pieniądze i nauczyciel. „Jest powód, dla którego nie wszyscy jesteśmy nauczycielami” – mówi. Nauczanie w domu uświadomiło jej bardzo specyficzne umiejętności i energię, których wymaga zawód. I podobnie jak wielu innych rodziców, Geard czuje, że ona i jej rodzina potrzebują więcej struktury w swoim życiu.

Rodzina Amy Christensen też wie o tym wyczerpaniu. Przed COVIDem Christensen spędzała dużo czasu w otoczeniu roślin. Zajmuje się profesjonalną pielęgnacją roślin, jej pasją, w ciągu dnia. Jej mąż jest właścicielem restauracji i pracuje wieczorami. Od czasu COVID Christensen skróciła swoje godziny pracy o połowę. Teraz pracuje rano, podczas gdy jej mąż uczy w domu ich 8-letnie bliźniaki. Wraca do domu o 14.00. by „przejąć to, co pozostało”, gdy wychodzi do pracy.

To wyczerpujące, zwłaszcza dla jej męża, który pracuje do późnych godzin nocnych, a potem wstaje wcześnie, by zacząć szkołę o 8 rano. „Moje dzieci są zestresowane i nie uczą się właściwie” – dodaje Christensen. Jej syn, borykający się z rozwojem społecznym i emocjonalnym, ma IEP (Program Zindywidualizowanej Edukacji). Ale trudno to zrobić bez struktury szkoły osobistej. „Nieobecność w szkole, a konkretnie interakcja z rówieśnikami, naprawdę go cofnęła” — mówi. Powrót do klasy w pełnym wymiarze godzin byłby idealny, ale w tym momencie korepetycje bardzo by pomogły.

Och, monotonia:„Po prostu ładuję się dalej”

Nawet jeśli masz przybitą spójność, jeśli twoje nowe życie z COVIDem różni się radykalnie od twojego życia „przed czasami”, może to być szczególny rodzaj stresu. Przed pandemią, niezależna publicystka z Nowego Jorku, Sarina Appel, była aktywna w produkcji wydarzeń, obiadów i spotkań dla klientów, podróży służbowych i nawiązywania kontaktów. Teraz pasuje do pracy, zarządzając zdalnym uczeniem się jej dwójki dzieci w wieku 8 i 10 lat

Jest na swojej grze. Appel przearanżował pokój zabaw, tworząc domową salę lekcyjną z dwoma biurkami, komputerami, słuchawkami i lampkami dla każdego. Mają nawet szafki na dokumenty do przechowywania prac szkolnych. „Dotrzymuję ich harmonogramów i rzucam wszystko, aby pomóc mojej 8-latce ukończyć pracę w ciągu dnia” – mówi. Nieoficjalnie pełni również funkcję bezpłatnej asystentki nauczyciela. Dzień szkolny kończy się o godzinie 14.00. kiedy „ciągnie” swoje dzieci do parku – nie jest to zabawa zimą, ale konieczna. Przynosi je z powrotem przed 16:30, żeby mogła zacząć przygotowywać kolację.

Cały ten nadzór pozwala mężowi Appela przebywać w swoim „gabinecie” (wydzielonym kącie ich sypialni) przez cały dzień. Ale rutyna ją męczy. „Często frustruje mnie monotonia” — przyznaje. Mimo to mówi:„Po prostu ładuję i pozwalam mężowi pracować”. Byłaby zachwycona, gdyby szkoła osobista mogła wznowić pełny etat.

Daj mi spokój:„Potrzebuję tylko trochę czasu dla siebie”

Amy Chin, również mieszkanka Nowego Jorku, otwierała nowy biznes, kiedy wybuchła pandemia, i musiała skrócić swoje godziny pracy. Jej 5- i 8-latki do niedawna uczyły się zdalnie. Jej przedszkole mogło w końcu powrócić do osobistej nauki w grudniu, ale to nie ułatwiło życia; zamienił tylko jeden zestaw problemów na inny. Młodsza córka Chin straciła ważną pozycję dzięki zdalnemu uczeniu się i ma problemy. „Teraz jest tak daleko w tyle, że w szkole może powtórzyć klasę”.

Podbródek czuje się „jak szalona kobieta”. Ma mniej snu i ma dość gotowania. „To jest do bani”, mówi. „Jestem zmęczona i nie miałam pięciu minut do stracenia”. Widzi również wpływ na jej dzieci. Oprócz tego, że jej najmłodszy pozostaje w tyle, jest cały czas ekranowy. „Widzę, jak mój 8-latek mruga po całym korzystaniu z ekranu” – relacjonuje i martwi się, że cofają się społecznie.

Także? „Nienawidzę swojego partnera” — przyznaje Chin. „Potrzebuję tylko trochę czasu dla samotności”. Najbardziej pomógłby jej ktoś, kto zaopiekuje się jej dziećmi, aby mogła mieć dzień wolny.

Uratuj nastoletnich rodziców:„Czuję się, jakbym szedł po skorupkach jajek”

Można by pomyśleć, że posiadanie starszych dzieci w „czasach pandemii” byłoby łatwiejsze, ale niekoniecznie dotyczy to wszystkich. Nandita Godbole z Atlanty jest matką bardzo zestresowanej 17-letniej córki. Powszechnie donosi się, że izolacja w ubiegłym roku najmocniej dotknęła nastolatków i młodych dorosłych.

Godbole jest niezależnym pisarzem kulinarnym, przyzwyczajonym do nieprzerwanej pracy od sześciu do ośmiu godzin. „Teraz ledwo wytrzymuję trzy do czterech dziennie, a czasami nawet nie tak dużo”, mówi. Mając mniej godzin pracy, ma mniej czasu na wykonywanie niezależnych występów i pisanie.

Hrabstwo zapewnia studentom bezpłatne obiady, ale jej córka woli komfort domowej kuchni matki. „Muszę codziennie przygotowywać nowe i ekscytujące lunche” — żartuje Godbole. Ale poważniejszym obciążeniem jest emocjonalny wpływ izolacji społecznej na jej córkę. „Moja nastolatka pragnie spotkań towarzyskich z innymi introwertycznymi przyjaciółmi, więc muszę być dostępna, gdy się nudzi, aby nie wylądowała przed kolejnym ekranem”. Godbole czuje się, jakby zawsze była na krawędzi, zawsze czujna na wahania nastroju jej nastolatka. „Czuję się, jakbym chodziła po skorupkach jajek” — mówi.

Próbują wykonać kilka czynności razem, ale potem wracają na ekran. Aby odetchnąć ze szkoły, córka Godbole pracuje nad swoimi cyfrowymi umiejętnościami artystycznymi. Jest dumna z twórczości swojej córki i docenia jej wartość terapeutyczną dla córki. Ale ona wciąż nosi w sobie wiele niepokoju. Wychodzenie z domu nie pomaga, ponieważ tak wielu ludzi w jej społeczności nie ma masek. „Nawet nasze krótkie i szybkie sprawunki są stresujące”, mówi. Byłaby zachwycona, gdyby wszyscy po prostu nosili maskę.

Uelastycznij pracę:wciąż jest ciężko, ale lepiej

Dla Carissy Bautisty z Salt Lake City zmiany, które nastąpiły wraz z pandemią, nie wszystkie były negatywne. Ponieważ jej praca jako specjalisty ds. uprawnień w Urzędzie Mieszkaniowym jest uważana za niezbędną, kontynuuje pracę w pełnym wymiarze godzin. Ale jej pracodawca był wobec niej bardzo elastyczny i pracuje z domu dwa dni w tygodniu. Jej były mąż jest również niezbędnym pracownikiem, ale może też pracować w domu. Dzięki temu mogli bez większych problemów dzielić się opieką nad dwójką swoich dzieci.

Z drugiej strony Bautista mówi:„nauka na odległość była nieco trudna”. Jej 8-letnia córka może pracować samodzielnie i dobrze radzi sobie w nauce. Jednak tęskni za przyjaciółmi. Przed pandemią ona i jej 6-letni brat uczęszczali na zajęcia pozalekcyjne i letnie.

Syn Bautisty zmaga się znacznie bardziej. Jest na spektrum i potrzebuje dodatkowej pomocy w nauce na odległość, co utrudnia skupienie się na pracy. Jego największym wyzwaniem jest trzymanie się zadania. „Prawdopodobnie lepiej by sobie poradził z uczeniem się osobiście”, mówi Bautista, „ale nie jestem jeszcze gotowy, aby je odesłać”.

Poza stresem związanym z nauką na odległość Bautista docenia, ile więcej czasu spędza ze swoimi dziećmi. „Przed COVIDem byłem ciągle zajęty bieganiem tam iz powrotem między szkołą a pracą. Wieczory mijały zbyt szybko” – mówi. Ten styl życia nie dawał jej dużo czasu z młodą rodziną. Z drugiej strony, niespodzianką z zeszłego roku była chęć zbliżenia się do swoich dzieci.

Przygotuj rodzicom sukces:chcę dać moim dzieciom jak najlepsze siebie

A. Rochaun Meadows-Fernandez to kolejny rodzic, który miał szczęście przejść płynnie, a nawet znaleźć kilka błogosławieństw w ciągu ostatniego roku. Była już przyzwyczajona do żonglowania pracą niezależnej pisarki z opieką nad swoją dwuletnią córką. Jej teraz 5-letni syn był w przedszkolu przez kilka miesięcy przed pandemią. Ale kiedy wprowadzono tam ograniczenia COVID i dzieci zaczęły przenosić przeziębienia, Meadows-Fernandez również postanowił zatrzymać go w domu.

„W większości przypadków podczas pandemii nasze życie było minimalne” — mówi Meadows-Fernandez. Największą zmianą było rozpoczęcie studiów magisterskich. Właśnie rozpoczęła studia magisterskie z amerykanistyki, koncentrujące się na doświadczeniach reprodukcyjnych czarnych kobiet. W rzeczywistości to pandemia sprawiła, że ​​szkoła stała się dla niej dostępna, ponieważ jest wirtualna. „To było dla mnie cudowne, ponieważ z dwójką małych dzieci nie miałabym możliwości chodzenia do szkoły w przeciwnym razie”, mówi.

To z pewnością bardziej złożona żonglerka, ale znajoma. A Meadows-Fernandez ustaliła swoje zamiary na początku pandemii. „Pomyślałem:„ Nie będę się stresować, jak zwykle”. Ograniczyła się więc do pracy na własny rachunek, aby priorytetowo traktować szkołę i zatrudniła 15-letnią córkę przyjaciela, aby pilnowała swoich dzieci przez trzy do czterech godzin dziennie. To daje jej czas na skupienie się na pracy i „upewnienie się, że nie daję moim dzieciom najgorszej możliwej wersji siebie”.

I tak, Meadows-Fernandez dodaje:„Wiem, że jest w tym pewien poziom przywilejów, ponieważ mój mąż jest osobą, która jest głównym źródłem dochodów”. Pracuje też długie godziny dla wojska, głównie poza domem. Nie miałaby nic przeciwko, gdyby istniał sposób, w jaki mógłby częściej pracować z domu.

Zmień na dobre oczekiwania rodzicielskie:nigdy nie wracajmy

Patrząc w przyszłość, Meadows-Fernandez ma nadzieję, że po zakończeniu pandemii „ludzie nie wrócą do tych absurdalnych oczekiwań, że możemy zrobić wszystko i być wszystkim”. Ma również nadzieję, że warunki pracy dla rodziców, choć wprawdzie niewystarczające, pozostaną na miejscu, ponieważ „nie wychowujemy tylko podczas pandemii, wychowujemy zawsze”.